Rosół może być zupą sam w sobie, może także stanowić bazę do innych zup, choćby pomidorowej. Gorący rosół z kury rozgrzewa, podobno poprawia humor i chroni przed przeziębieniem. Co zrobić, aby rosół miał ładny kolor i był klarowny?

Przede wszystkim nie należy używać mięsa zamrożonego lub szybko rozmrożonego w kuchence mikrofalowej. Jeśli nie mamy innego, należy je wcześniej rozmrozić, na przykład przełożyć dzień wcześniej z zamrażarki do lodówki. Ważne jest dokładne umycie mięsa w zimnej lub co najwyżej letniej (absolutnie nie gorącej) wodzie. Jeżeli gotujemy rosół z kury – powinna to być tuszka, a nie udka – rosół z nich jest mętny. Włożenie do wywaru obranej i opalonej, a nawet przypalonej nad ogniem cebuli sprzyja przejrzystości zupy.

Zazwyczaj najpierw gotuje się sam wywar z mięsa, a dopiero trochę później wrzuca się jarzyny. I z tym wywarem istnieją dwie szkoły. Pierwsza mówi, że mięso należy wrzucić do wrzącej wody. Gdy pojawią się tzw. „szumowiny”, czyli brązowa piana ze ściętego białka, należy albo je zebrać łyżką cedzakową i wylać (istnieje ryzyko, że nie zbierzemy ich do końca i rosół nie będzie całkiem klarowny), albo wylać całą tę wodę i zastąpić ją świeżą. Przy tej metodzie podobno mięso pozostaje bardziej soczyste.

Według drugiej szkoły mięso zalewa się zimną wodą i gotuje. Szumowin w tym wypadku jest mniej; należy pozbyć się ich metodą jak wyżej. W tym wypadku wywar staje się bardziej esencjonalny niż przy pierwszej metodzie.

W klarownym rosole ważny jest również kolor. Oprócz wspomnianej cebuli (która zabarwia wywar na żółto), można według upodobań dodać natkę pietruszki, lubczyk, suszone grzyby (szczególnie kurki, które nie zdominują smaku), czosnek, ziele angielskie, listek laurowy, pieprz ziarnisty, a nawet goździki. Rosół należy gotować na małym ogniu i długo – od 3 do nawet 6 godzin.